A, że to obóz taneczny był to trzeba było końcu kiedyś potańczyć, ale najpierw 'spacerek'.
Wielki Wodospad => Krucze Skały => Patelnia.
Patelnia, bo góra płaska jak patelnia, a poza tym strasznie smaży tam słonko, a wtedy akurat prażyło porządnie. Wróciliśmy, przekąsiliśmy coś, nawet dostaliśmy półgodzinną sjestę gratis ;p
Potem zbióreczka na świetlicy i zaczęliśmy zajęcia taneczne. Podobierani w pary uczyliśmy się samby. Dobrze mi to wychodziło nawet przy 'Mi Chico Latino' Gerii Haliwell. po zajęciach kolacyjka i pa lulu, bo jutro wycieczka do sobieszowskiego zamku :)