Obeszliśmy malutki rynek, na którym stała niedźwiedzica z małymi, które karmiła swoim mlekiem, przy okazji ochłodziliśmy się w wodzie fontanny rynkowej, zwiedziliśmy rotundę, obeszliśmy kilka stoisk z kartkami i sklepów z pamiątkami, żeby zaopatrzyć się w to co zwykle ;) Poszliśmy do Zamku Kazimierzowskiego, by z góry podziwiać śliczną, skąpaną w słońcu panoramę miasta. Na koniec wyczerpane dzieci ;) chciały koniecznie coś zjeść, więc trzeba było wybrać się do jakiejś ustronnej rynkowej restauracyjki i tak się stało, gdzie zadowolone buzie z niecierpliwością pałaszowały kotlety schabowe z ziemniakami i mizerią.
Po sytym obiadku trzeba nam było ruszyć w dalszą drogę, prosto do celu.