Na pierwszy rzut poszedł rynek, piękne kamienice, potem wyprawa nad Brzeg Wisły, kilka fotografii przy statku, potem tylko Zamek, a właściwie jego ruiny. Z góry roztaczał się przepiękny widok, na skrzącą się w dole Wisłę. Zostaliśmy tam długo. Zachodzące słońce muskało po twarzy. Ciepłe promyki odbijały sie od murów Zamku, a z punktu widokowego rozciągał się rozległy i przesycony kolorami pejzaż. Baszta widziana z oddali sprawiała wrażenie tajemniczości. Niechętnie stamtąd wróciliśmy, ale czas wracać do domu.